Luty 2023

Zimno. Siedzę przed oknem z kawą, patrzę na oszroniony ogród i przyrzekam sobie, że przynajmniej przez dwa tygodnie nie będę wyganiała liści z rabat. Owszem, chciałabym widzieć w pełni przebiśniegi i ranniki, ale im pewnie milej w tej liściowej pierzynce.
Kompost liściowy jest podobno najlepszym kompostem. Mam jedną sporą pryzmę usypaną z liści minionej wiosny. W większości są to liście dębu czerwonego. Zawierają sporo garbnika. Będę go (kompost, nie garbnik) mieszała z innym rodzajem kompostu.
Wracając do spraw ogrodu bardziej ogólnie, od podstaw.
Każdy z nas powinien wiedzieć, przemyśleć jaki rodzaj ogrodu mu najbardziej odpowiada. Co należy brać pod uwagę? Myślę, że:
- względy estetyczne
- teren na jakim ogród mamy
- ilość pracy jaką chcemy wkładać w ogród
- wiedzę i umiejętności
Rozpocznę od ostatniej pozycji. Wiedzę i umiejętności nabywamy z czasem. Popełniamy błędy, tracimy rośliny. Czasami błędy wynikają z arogancji wobec przyrody. Jeśli posadzimy róże, piwonie w cieniu i na kwaśnej glebie - nic z tego nie będzie. Nawet jeśli będziemy podlewać, nawozić. Podobnie z pierwiosnkami i żurawką. W pełnym słońcu może przetrwają jeśli będą podlewane, jednak będą mizerne bardzo. Jak unikać takich błędów? W zasadzie wiem sporo o roślinach. Jednak każdorazowo przed posadzeniem jakiejkolwiek nowej czytam o niej w internecie. Czytam w kilku różnych źródłach, bowiem wiadomości internetowe są czasami mało rzetelne. Czytam i … przeglądam wiele zdjęć danej rośliny. Przykład: magnolia Genie. Cudna z ciemnowiśniowymi kwiatami (ciemno bordowymi), niezbyt duża. Interesowała mnie wysokość i szerokość docelowa. Przesadzać można byliny, ale z magnolią nie będę przecież latała po ogrodzie. Pierwszy przeczytany materiał mówił o rozpiętości do 3 -4 metrów. Inne materiały podkreślały, że jest to magnolia o pokroju kolumnowym. Wszystkie zdjęcia to potwierdzały. Poczytałam, pooglądałam i znalazłam jej odpowiednie miejsce w ogrodzie. Jest piękna, więc rośnie tak bym mogła oglądać ją z okien salonu.
Jedźmy dalej, czyli ilość pracy jaką chcemy wkładać w ogród . Uwielbiam ogród i prace w ogrodzie. Chcę mieć jednak czas na inne sprawy. Choćby czytanie książek w ogrodzie. Zatem mój ogród nie może mi kraść nadmierne ilości czasu. Działka ma 2300 metrów . Stosunkowo dużo krzewów i drzew. Nie było bylin, za to od groma trawy. Ilość trawnika sukcesywnie zmniejszam. Będzie, bo szmaragdowa powierzchnia jest piękna. Ale ma go być tyle bym nie musiała mu poświęcać wiele czasu. Ładny trawnik wymaga systematycznego i odpowiedniego koszenia. Raz w tygodniu koszę. Jesienią rzadziej. Nie mam pola golfowego, więc nawożę dwa razy w sezonie. Nie usuwam z niego chwastów, stokrotek itp. Nie muszę mieć trawnika perfekcyjnego. Ma być zielony, miękki i tyle. Listki stokrotki, koniczynki mi w nim nie przeszkadzają. W okresie suszy, to te trawnikowe śmieciuchy lepiej utrzymują wilgoć i nie tracą koloru.
Kolejne założenie, które oszczędza mi pracy, to wygląd rabat. Są naturalistyczne. Na takiej rabacie chwasty nie rzucają się w oczy. Oczywiście staram się je usuwać. Jednak nie rzucam się na każdy chwast, bo czasami go nawet nie widzę między roślinami. Najwiecej pracy wymagają świeżo zakładane rabaty. O te dbam. Potem rośliny rozrastają się i chwasty mają mniej miejsca by się panoszyć . Staram się zakładać rabaty małymi przestrzeniami. Łatwiej ogarnąć metr kwadratowy niż 20.
Podlewanie to czas i pieniądz w jednym. Ale to dłuższy temat - może innym razem. Tu też można pokombinować by oszczędniej gospodarować.
Teren jaki mamy - to determinuje nasze ogrody. Na działce leśnej nie zrobimy rosarium, a na piaszczystej i słonecznej nie będziemy sadzić roślin bagiennych i cieniolubnych .
Estetyka ogrodu. 😁 Ilu nas, tyle wyobrażeń. Różne ogrody mam od roku 1975. Kawał czasu. Gust mi się raczej niewiele zmienił. Przybyło doświadczenia i wiedzy. Zdecydowanie chcę mieć ogród naturalistyczny. Zachwycamy się dziką przyrodą, a swoje własne ogrody czynimy „miastowymi”. Nie mam rabat wyłożonych białymi kamykami. Nie używam agrowłókniny. Nie mam rabat symetrycznych, równiutkich. Jestem w nim od jesieni 2019 roku, jeśli dobrze pamietam. Kiedy weszłam tu pierwszy raz, zastanawiałam się jak go uczynić bardziej moim, nie niszcząc tego co jest. Nie panikowałam, że rosną w nim szkodliwe tuje. (Tujon nie zabija w normalnych warunkach.) Nie wyrównywałam terenu. Uwielbiam nieco pofałdowane trawniki. Wyglądają naturalnie. Stopniowo podsadzałam powierzchnie w pobliżu drzew i krzewów. No i wspomagałam wszystkie żyjątka. Mamy 7 kotów. Po wykoszeniu traw i chwastów żaby i jaszczurki straciły schronienie. Zatem im zrobiłam w kilku miejscach. Poukładałam niewielkie wzniesienia z kamieni. Zostawiajac takie szpary, by mogły się ukryć przed wrogiem. Jesienią nie grabię liści. W kilku miejscach tylko zgarniam małe kupki, by jeże miały gdzie zimować . Zrobiłam kilka domków dla owadów. Latem ustawiam ceramiczne poidełka. Itp, itd. Nie wpadam w panikę kiedy zobaczę jakieś kolonie owadów, żyjątek . Nie szukam sposobów jak się ich pozbyć. A one odwdzięczają mi się tym samym. W zasadzie mam chyba jako taką równowagę w ogrodzie. Nie robię oprysków na mszyce. Oczywiście one się pojawiają. Na koper wchodzą, na młode pędy róż. Na szczęście w porze nasilonej inwazji mszyc, one u mnie wybierają jedno drzewo. Jawor.  Na naziemnych roślinach jest ich tak mało, że ściągam je czasami palcami. Resztę załatwiają biedronki. Ktoś teraz napewno pomyślał o biedronce azjatyckiej. Nam podchodziła biedronka pomarańczowa do sypialni. Okna bez siatek, miały możliwości jesienią. Jest ich conajmniej kilka, może kilkanaście. Wbrew obiegowej opinii, nie gryzą nas. Każdego dnia widuję jakieś w pościeli i jakoś nic nam nie robią. Poczytałam trochę jak odróżnić azjatycką od polskiej. Popatrzę, zobaczymy jakich gości mamy.
O ogrodach można w nieskończoność .

Danuta Bukała

Joomla templates by a4joomla